Przekaz - Sobota, Tede

A chuj wie już o co chodzi z tym przekazem

Czy to jest to co widzisz

Czy z książki frazes, czy to jest to co czujesz

Jak żyjesz jak zdychasz

Czy to kolejne słowo nauczone ze słownika

Czy to jakaś logika, czy jakaś filozofia

Czy to że ziom przeżył, chociaż wypadł z okna

Fakty czy utopia, teoria czy życie?

Szkoda mi cię co masz w bani można zdziczeć

Siadam piszę temat przekaz, na track zapraszam TDF’a

Nie jedna chorągiewa zmieni swój kierunek

Sobota podgrzewa, podkłada ładunek

Prowokuje, a jak ty się z tym czujesz?

Bo mnie prawda nie boli, w oczy mnie nie kuje

Co mówię tak jest nie żartuję

Albo nie nazywam się SOB

Przekaz jaki przekaz, po co w chuja walić

Przekaz miałeś dać cały czas się żalisz

Nikt już nie ćpa, nikt nie pije, nikt nie pali

Niedługo przestaną ruchać tacy wspaniali

Przekaz jaki przekaz, po co w chuja walić

Przekaz chciałeś mieć, szukasz skandali

Hip Hopu fani, otworu mi świętych grali

Będą oceniali!

Masz racje SOBO, jestem w tym z tobą

No bo masz racje SOBO, obok robi się chujowo

Słowo to słowo, słowo to przekaz

Przekaz do rzeka pustych słów, o bzdur stekach

Więc cena za szczerość, płace ten temat co dzień

Robię to co myślę, nie to co chce słyszeć młodzież

Nie chcę propsów tych chłopców, nie jestem godzien

Pierdole ich po prostu, żyję z sobą w zgodzie

Święci klienci, jak od Budki Suflera

Zaciągniemy się z lufki i ich klepie do teraz

Ci co nie piją wódki grzecznie śpią w hotelach

I śnią o swoich żonach, nie wpadną do nas na melanż

I chodź są tacy teraz, to my ich znamy z przedtem

Cały ten przekaz to jeden wielki przekręt.

Pewnie

Później czy wcześniej zaprzeczą sobie nie raz.

Dla mnie

To śmieszne ty się jeszcze nabierasz?

Strach się bać, bo tak bez ostrzeżenia

Hip-hop wziął i się nagle pozmieniał

Chcesz by ktoś doceniał dziś moc twych wierszy

Powinieneś należeć do Zulu Nation

Wtedy będziesz szczerszy ponoć, przynajmniej

Tak będzie twierdzić idiotów grono

No, no, jak wolisz idź za tym

Ja tam wolał bym utonąć, wywalam na to graty

To nie dzieci kwiaty mamy swoją poezję

Słyszysz tu tylko blanty i tak już jest nie źle

Słyszysz coś więcej, weź innym przetłumacz

Bo coś czuje, że większość tak to kuma, że najlepiej być świętym u nas

Z używek najwyżej możesz popalać skuna

Broń Boże nie możesz używać auto-tuna

Autentyczny być nie była, a hip-hop by umarł

Mam jeszcze parę słów, alternatywny tek

Nas dwóch czy któryś z nich i kto tu jest Fejk

Dla mnie rap to guru miasta ina rem duchowny

Prawdopodobnie na stu raperów jeden to gej

A ty co chcesz to mów rób głęboki przekaz

Mamy Gru pełen dróg, świat do stóp to czeka

A ty dajesz się jechać kiedyś poczujesz ból

To w co wierzysz to jest zbiór bzdur u!

And the fuck knows what this message is about

Is that what you see

Is it a cliche from the book or is it what you feel

How you live and how you die

Is that another word learned from the dictionary

Is it some logic or some philosophy

Or that the guy survived, although he fell out of the window

Facts or Utopia, theory or life?

I feel sorry for you what sucks you can go wild

I sit down, write about the message, I invite TDF to the track

More than one flag will change its direction

Saturday heats up, loads it

It provokes, and how do you feel about it?

Because the truth does not hurt me, it does not sting me in the eyes

What I am saying is not kidding

Or my name is not SOB

Message what message, why the fuck

The message you were supposed to give you all the time you regret

Nobody is drugged anymore, nobody drinks, nobody smokes

Soon these gorgeous people will stop fucking

Message what message, why the fuck

You wanted to have a message, you are looking for scandals

Hip Hop fans, the hole me saints they played

They will be judged!

You're right SOBO, I'm on this with you

Well, because you're right SOBO, it's getting shit next to you

Word is word, word is message

A message to a river of empty words, about nonsense steaks

So the price for honesty, wages this topic every day

I do what I think, not what the youth want to hear

I don't want these boys props, I'm not worthy

I just fuck them, I live in harmony with myself

Holy customers, like from Budka Suflera

We're gonna take a drag on the barrel and pat them until now

Those who do not drink vodka sleep well in hotels

And they dream about their wives, they won't come over to us

And come they are now, we know them before

This whole message is one big scam.

Sure

Later or earlier, they will contradict each other more than once.

For me

That's funny, are you still kidding?

Fear to be afraid, because without warning

Hip-hop took off and suddenly changed

You want someone to appreciate the power of your poems today

You should belong to the Zulu Nation

Then you'll supposedly be honest, at least

So the idiots will claim

Come on, follow it if you prefer

I would rather drown there, I throw up the junk on it

It is not children flowers that we have our poetry

You only hear bluffs here and that's not bad anymore

You hear something more, take others to translate

Because something feels that most people are so kuma that it's best to be a saint with us

The most you can do with stimulants is to smoke a skunk

God forbid you can't use auto-tuna

To be authentic was not, and hip-hop would die

I have a few more words, alternative portfolio

Two of us or one of them and who is Fejk

For me, rap is the guru of the city ina rem cleric

Probably one of a hundred rappers is gay

And what you want is say, make a deep message

We have Gru full of roads, the world is waiting for you to your feet

And you let yourself go, someday you feel the pain

What you believe is a bunch of crap!