O Witu, O Izolofoteliku i O Ślepym Śledziu - L.U.C.

O Witu, O Izolofoteliku i O Ślepym Śledziu - L.U.C.

Год
2008
Язык
`Polish`
Длительность
324210

Below is the lyrics of the song O Witu, O Izolofoteliku i O Ślepym Śledziu , artist - L.U.C. with translation

Lyrics " O Witu, O Izolofoteliku i O Ślepym Śledziu "

Original text with translation

O Witu, O Izolofoteliku i O Ślepym Śledziu

L.U.C.

Pyk, myk, figi didab fiku miku

Już w innym pokoiku

Zamykam oczka na boczkach nisze

Kołyszę do bitu

Biorę oddech nie panikuję

Nad mą niby landią, pruję w izolofoteliku

Gdy co nieco skręcam włączam migacz tiku tiku

Wszystko mi dynda jak jaja i faja u jamników

Z mego ego kokpitu to ja kontroluję mój móżdżek

Nie on mnie, a więc przenoszę nas do witu

A co to jest to witu? to to co wy mi tu?

Nie, to pola nana namalowana słoneczną nutą

Utopi smutki bez kredytów i kwitów

Witu to mitu kraina gdzie nic nie jest do kitu

Sobie to wyedytuj tu

Uczę się sztuki cierpliwego zdobywania szczytów

Mówią, że jestem Mentosem w hip-hopowym piórniku

Co z tego gdy nikt nie rozgryza mnie ani mego mętliku

Już nie wyliczam wyników a życie czynię ciągiem wideoklipów

Trochę w nim dramatu, trochę w nim dowcipu, ha ha

Dziś nie wystawiam faktur, dziś należę do VIP'ów

Macha weź i usiądź ze mną na słonku koło domku

Chwil halucynogennych jak mak

Gdy coś będzie za trudne doładujemy

Sobie IQ kartą Tak Tak

A w faktach powiedzieli, że NASA

Przyznała mi migdałów masaż za to

Że noszę kosmos we łbie

W tak przyziemnych czasach

A wszystko to w Łukęcinie na wczasach

Gdzie zaprosił mnie dyrektor tego ośrodka Janusz Lubikwasa

Miał jeszcze trzy takie kompleksy

W tym jeden taki, że

Prawa ręka z pleksy cuchnęła mu jak wędzona kiełbasa

Przez to nikt nie odezwał się do niego na portalu nasza-klasa

A koledzy na WF’ie zawsze śmiali się

Z jego kuśśśtykających fikołków na matach

Żal mi serce oplata

Znowu jak TGV po torach pływam po tematach

I wtedy tamże wszedłem na stołówkę, a tam

Przy stoliku obok sztucznego kwiata

Który wyglądał jak Gonzo

Na podwieczorek cały ten

Polski kisiel wsuwał formuły

Mistrz świata Fernando Alonzo

Myślę może ma brata, który lepi tu pierogi

Ale widzę jak dociska prawą nogę do podłogi

Nie wierzę szczerze leżę na bruku

W myślach tłukę talerze i ocucam się w ich huku

Po godzinie wystrzeliłem jak z łuku

Podbiegam, pytam czy mogę autograf

A on odpowiada mi jasne Lucu

Wtedy witamy się ukłonami

Pytam — panie Fernando

Cóż pan nad Bałtyku falami

Przecież polskie morze kiedy nie zamarza

Cuchnie grzyboglonami

A Fernando mi na to

Wiesz czasami pomiędzy wyścigami

Wpadam tu i tam by zainwestować trochę money

Wiesz na polskim wybrzeżu chcę założyć sieć

Ekstrawaganckich supermarketów z kontrabasami

Wiesz Pobierowo, Dziwnówek, Mielno wiesz

Wpadłem też by wykupić waszą Cepelię

I rzucić ją na świat jak granat odłamkowy

Wiesz za rok to będzie koncern światowy

Dokoła globu eksport masowy

Jutro w Nowym Jorku ostatnie rozmowy

Detale na finale

Co do wykupienia wieżowca od ONZ

Pod światową centralę

A na szczycie dwustumetrowy Neon

Cepelia co wieczór jak fajkę sam odpalę

No a tak przy okazji to chciałem

Sprawdzić czy to prawda

Że pewnego razu w Wiśle

Żył sobie śledź, który nieźle śledził łzy

Złych śledzi dzięki miękkim zwojom w umyśle

Mówiąc ściślej

Żył sobie śledź, ślepy śledź

Który lubił myśleć o ślepym ośle

Który oślepł, bo ślepo wierzył

Że mu życie samo szczęście przyśle

Żył sobie śledź, ślepy śledź

Który lubił myśleć

O tym czy być czy mieć

Czy czynić raczej dobrze czy Źle

Życie to bajka

2+ million lyrics

Songs in different languages

Translations

High-quality translations into all languages

Quick search

Find the texts you need in seconds