Kalendarze - Magiera, Pokahontaz, Tymek

Żyjemy w trzecim wymiarze… opartym na czwartym filarze

Niejako jako pasażer w czasu bezmiarze robię, co rozkaże bieg wydarzeń

Mam swoją oazę z marzeń, gonię ją wyrazem za wyrazem

Gówniarze może i jarzą bazę, ale nie wiedzą nic o ciężarze

Życie pokaże wam kalendarze.

Twarze za makijażem

Poznaj pola rażeń solo i w parze wojna na całym obszarze

Lecisz Ikarze, szybko okaże się, że wiraże mirażem

Gdy jeden jedyny punkt na radarze umieszczono nad cmentarzem

Rodzi się bunt, zaczyna się liczenie sekund, liczenie w pośpiechu oddechów

Lekarze nie wiedzą, ile jest duszy w człowieku

Pod nogami grunt, lecz nikomu do śmiechu, wierz mi

Bogowie są zbyt potężni, a byliby mężni, gdyby uwolnić nas od grzechu

My — nie nieśmiertelni, ale odważni i bezczelni

Dopóki jest czas, dotykamy gwiazd, po nas przyjdą kolejni

Pomimo, że ograniczeni ramą, możemy stanąć poza nią

Co rano tak samo walczyć o wygraną, aby marzenia spełnić

Otwarte złote klatki

Gdzie sfrustrowane twarze

Tam zamierzchłe wypadki

Co skrywają pod bandażem

Czas płynie nurtem wartkim

A ja po trotuarze

Kiedyś zmieniałem kartki

Dziś zmieniam kalendarze

Ciężko sprecyzować od kiedy trwa gonitwa

Czas rozpostarł skrzydła, a mnie się ostał rydwan.

Ba!

Ciężko wycyrklować gdzie ostatnia przystań?

Komu pomóc brzytwa ma?

Ziomuś, mam plan wytrwać naj-

Dłużej.

Wymijam rykoszety #zyg-zak

Przyszłość już przemija niestety #tik-tak

Passa góra-dół, góra-dół #klik-klak

Farsa, niemal niema komedia #Flip Flap

Kurs do mej Itaki, co milę walczę z wirem

Myślałem: «słyszę ptaki», a to wołanie syren

Więc dla niepoznaki konspirę mam z zefirem

Kreślę nowe szlaki i znikam #acetylen

Pochylę się nad bakcylem, zalał mi mózg jak wylew

Jak diler handluje stylem klasycznym jak winyle

Dostałem wilczy bilet na dalsze bycie szczylem

Teraz doceniam chwilę, jak gdybym był motylem

I nic…

I tyle…

I nic…

I tyle…

I nic…

I tyle…

I nic…

Nic dodać, nic ująć

Los pisze wiersze

Mamy tą moc, przejmując kontrolę

Nad ostatnim wersem

Otwarte złote klatki

Gdzie sfrustrowane twarze

Tam zamierzchłe wypadki

Co skrywają pod bandażem

Czas płynie nurtem wartkim

A ja po trotuarze

Kiedyś zmieniałem kartki

Dziś zmieniam kalendarze

Nie myślę już wcale o tym, co będzie jutro

Chwila przyniosła ulgę, a w mojej duszy jest luźno

Podarowała ciszę, ją zapiszę

Stertą tekstów

Nieśmiertelne wyrazy

Bez daty w kalendarzu…

We live in the third dimension ... based on the fourth pillar

As a passenger in the immeasurable time, as it were, I do what the course of events tells me to do

I have my oasis of dreams, I chase it expression after expression

Little shits may be glowing at the base, but they don't know anything about weight

Life will show you calendars.

Faces behind makeup

Explore the damaging fields solo and in hand-to-hand warfare across the area

You are flying Icarus, it will quickly turn out to be a mirage

When one single point on the radar was placed above the cemetery

Rebellion is born, the counting of seconds begins, the counting of rushing breaths

Doctors do not know how much soul there is in a person

The ground is underfoot, but no one laughs, believe me

The gods are too powerful, and they would be brave if they set us free from sin

We - not immortal, but brave and bold

As long as there is time, we touch the stars, and more will come for us

Despite being limited by the frame, we can stand outside it

Every morning you fight to win the same way to make your dreams come true

Open golden cages

Where the frustrated faces

There are distant events

What they hide under the bandage

Time flows fast

And I am on the sidewalk

I used to change pages

Today I am changing calendars

It's hard to say since when the race has been going on

Time has spread its wings, and I am left with the chariot.

Ba!

Is it hard to spell where is the last haven?

Who can the razor help?

Dude, I have a plan to endure the most

Longer.

I avoid the ricochets # zig-zag

The future is already passing, unfortunately # tik-tak

Passa up-down, up-down # click-clack

Farce, almost silent comedy #Flip Flap

Course to my Ithaca, I fight the whirlwind every mile

I thought: "I hear the birds" and that was the cry of the sirens

So I have a conspiracy with a zephyr in order not to recognize it

I draw new paths and #acetylene disappears

I bend over the bug, it flooded my brain like a stroke

How the dealer trades vintage like vinyls

I got a wolf ticket to continue being a pisser

Now I appreciate the moment as if I were a butterfly

And nothing…

And that's it…

And nothing…

And that's it…

And nothing…

And that's it…

And nothing…

Nothing more nothing less

Fate writes poems

We have that power by taking control

Above the last verse

Open golden cages

Where the frustrated faces

There are distant events

What they hide under the bandage

Time flows fast

And I am on the sidewalk

I used to change pages

Today I am changing calendars

I don't think about tomorrow any more

The moment brings relief, and my soul is loose

She gave silence, I will write it down

A pile of texts

Immortal words

No date on the calendar ...