Nie bój się - Kleszcz, Tymek

Kiedy budzi cię strach

Kiedy budzi cię-e-e-e, powiedz nie-e-e-e

Kiedy budzi cię strach

Kiedy budzi cię-e-e-e, powiedz nie-e-e-e-e

Paraliżuje lęk przed nieznanym nie-e-e-e

Powiedz nie-e-e-e-e

Dzień zamienia się w noc

A myśli owiane są mgłą, one są, one są mgłą

Gdy zapuka do drzwi niepewność, nie otwieraj jej, nie-e-e-e-e-e-e

Wielkie oczy ma przeważnie

Do tego pobudza wyobraźnię

A owa wyobraźnia gaśnie

Powodując te złe, te filmy straszne

Dobrze znasz te stany, które powodują, że nie zaśniesz

Stany, które powodują, że gaśnie

Ogień, co właśnie rozpala w tobie marzenie każde

Oops, I did it again, to wyrywa ciebie z wyra

Porywa dobry sen, to zatruwa ci tlen

To zabiera ci dzień, czujesz opad blisko, jaskółka nisko

Kłody pod nogi i deszcz

Ty bierz byka za rogi i wrzeszcz

Z całej siły mocno, głośniej

Głośno tak, by usłyszał cię cały kosmos

Stumilowe kroki robiłem, nawet nie

Wiedząc, kiedy ta noc zamienia się w dzień

Zabijałem ten dzień, szansę nadziei

Że ten dopadnie mnie w mojej przestrzeni

Ciemno i jasno, nie boję się zgasnąć, przyparty do muru, niechęć

Obracam w chęci odzyskania jasności umysłu

Od muru odbijam se fresz

Nie starczy, by las rąk dał mi energię, staję się wilkiem od bycia ofiarą

Mam swoją twierdzę, karmię ją prawdą

Ostrze na krtani nazywam przesadą

Wyjście jest zawsze, cokolwiek się działo

Cokolwiek się dzieje, cokolwiek nastało

Zawsze z tą wiarą, zawsze z tą wiarą, gdy rano piję tą kawę białą

Nawet kiedy ten świt przysparza tobie łez

Nawet kiedy ten świt przysparza tobie ból

Ty nie bój, nie bój, nie bój, nie bój się, nie bój się, nie bój się, nie bój

Nawet kiedy ten świt przysparza tobie łez

Nawet kiedy ten świt przysparza tobie ból

Ty nie bój, nie bój, nie bój, nie bój się, nie bój się, nie bój się, nie bój

When you fear

When he wakes you up, say no-e-e-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o's

When you fear

When he wakes you up, say no-e-e-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o's

Paralyzes the fear of the unknown non-e-e

Say no-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o-o

Day turns to night

And thoughts are shrouded in fog, they are, they are fog

When uncertainty knocks on the door, don't open it, no-o-o-o-o-o-o

Mostly his eyes are big

In addition, it stimulates the imagination

And this imagination goes out

Causing the bad, these horrible movies

You are well aware of the states that prevent you from falling asleep

Conditions that make it go out

The fire that just kindles your every dream

Oops, I did it again, it's tearing you up

It takes a good night's sleep, it poisons your oxygen

It takes your day, you feel the precipitation close, swallow low

Logs under the feet and rain

You take the bull by the horns and scream

With all my strength, hard, louder

Loud so that the entire cosmos can hear you

I took hundred-mile steps, not even

Knowing when that night turns to day

I've been killing the day, a chance for hope

That this one will get me in my space

Dark and light, I'm not afraid to go out, leaning against the wall, reluctance

I turn in the will to regain clarity of mind

I bounce off the wall

It is not enough for a forest of hands to give me energy, I become a wolf from being a victim

I have my fortress, I feed it with the truth

I call the blade on the larynx an exaggeration

There is always a way out, whatever has happened

Whatever happens, whatever has happened

Always with this faith, always with this faith, when I drink this white coffee in the morning

Even when this dawn brings you tears

Even when this dawn hurts you

You don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid

Even when this dawn brings you tears

Even when this dawn hurts you

You don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid, don't be afraid